W wakacje wielu rodziców zadaje sobie pytanie: czy moje dziecko nie powinno robić „czegoś pożytecznego” zamiast się nudzić? Tymczasem z punktu widzenia rozwoju dziecka – nuda wcale nie jest zagrożeniem. To przestrzeń, która może rozwinąć samodzielność, kreatywność i umiejętność radzenia sobie ze sobą i własnymi emocjami. Dlaczego więc warto czasem… odpuścić?
Nuda nie jest wrogiem
Współczesne dzieci często mają dzień wypełniony od rana do wieczora: zajęcia, animacje, zabawki interaktywne, edukacyjne aplikacje. W tym natłoku bodźców brakuje im jednego – czasu dla siebie. Kiedy nic się nie dzieje, dziecko zaczyna:
- szukać własnych pomysłów na zabawę,
- wsłuchiwać się w swoje potrzeby i nastroje,
- uczyć się zarządzać wolnym czasem.
To nie tylko chwilowy „oddech” – to inwestycja w dojrzałość i samodzielność.
Co dzieje się w głowie dziecka, które się nudzi?
Dorosłym nuda kojarzy się z bezczynnością. Dla dziecka to stan gotowości: coś się kończy, ale jeszcze nic się nie zaczęło – i trzeba to wymyślić. Nuda uczy:
- elastyczności poznawczej („nie mam zabawki, ale mogę coś zrobić z patyka i kamieni”),
- niezależności emocjonalnej („nie ma nikogo do zabawy – sam coś wymyślę”),
- cierpliwości i wytrwałości („nie od razu wiem, co chcę robić – ale poczekam”).
To umiejętności, które będą mu potrzebne przez całe życie – w szkole, pracy, relacjach.
Jak mądrze towarzyszyć dziecku w nudzie?
Nie chodzi o to, by zostawić dziecko samo sobie i liczyć, że „coś wymyśli”. Chodzi o to, by nie zabierać mu każdego momentu ciszy i nie zastępować nudy ekranem lub zorganizowaną aktywnością. W praktyce warto:
- zostawić dziecku przestrzeń na samodzielne decyzje,
- nie bać się chwilowego marudzenia („nudzi mi się!” to wstęp do inicjatywy),
- nie podsuwać od razu gotowych rozwiązań – zamiast „pobaw się tym”, lepiej zapytać „co mógłbyś teraz zrobić?”,
- wspierać dziecko w realizacji jego pomysłów – nawet jeśli są chaotyczne, nietypowe czy chwilowe.
Dziecko, które ma przestrzeń do nudy, rozwija się bardziej niż to, które ma grafik wypełniony po brzegi.
Dlaczego w Słonikach też uczymy, że nie trzeba się ciągle spieszyć?
W żłobku i przedszkolu Słoniki wierzymy w rozwój przez równowagę. Dlatego:
- nie przeładowujemy dzieci aktywnościami – pozwalamy im działać w swoim tempie,
- uczymy, że czas na „nicnierobienie” też jest potrzebny,
- wspieramy rozwój uważności i zdolność zatrzymania się na tym, co dzieje się tu i teraz.
To podejście szczególnie procentuje po wakacjach – kiedy dzieci wracają z wypoczętymi głowami, gotowe na kolejne wyzwania edukacyjne i społeczne.
Szukasz przedszkola i żłobka, które daje dzieciom przestrzeń do rozwoju – nie tylko przez aktywność, ale także przez swobodę i refleksję? Odwiedź naszą placówkę w Swarzędzu i poznaj filozofię Słoników: sloniki.pl